sobota, 28 marca 2015

Dorota Kassjanowicz - Cześć, wilki! [recenzja]

Książkę tę dedykowałabym dzieciom w późnym wieku podstawówkowym. Frasująca opowieść o rodzinnych smutkach zwykłych ludzi. Jest oto jedenastoletni Filip, wcale nierozpieszczony jedynak, toczy smutne, samotne życie. Zapracowany, wiecznie nieobecny ojciec, sfrustrowana, nieszczęśliwa, nienawidząca swojej pracy matka oraz zagubiony syn, który nie doświadcza rodzicielskiego ciepła ni zainteresowania.
Brak dobrych relacji między mężem i żoną, ojcem i synem, synem i matką, czy też matką i jej siostrą (ciotka Agnieszka, jedyna sensowna dorosła w tej opowieści) stanowią smutne tło książki.
I choć powieść kompletnie mi się nie podobała, to doceniam sam pomysł na pokazanie zagrożeń płynących z tempa i wartości dominujących we współczesnym świecie.
Jak mniemam, tytułowe wilki to właśnie alegoria tych zagrożeń. Czają się one nie tylko w nocy, atakują o każdej porze dnia, są bardzo podstępne i niewidoczne.
Chłopiec otrzymuje serce i życzliwość od ciotki Agnieszki, która nie zdrabnia jego imienia i nie pyta o byle co. Nakłania chłopca do pisania. Zaczyna on tworzyć własną opowieść o królestwie Metalkorfu, które to bez mała przypomina losy rodziny Filipa. Gdy skończona historia trafia w ręce matki coś się zmieni, jednak jak, na jak długo i w którą stronę pójdą jej odczucia już się nie dowiemy. Autorka pozostawia zakończenie otwartym, co wydaje mi się być jedynym mocnym akcentem w książce.
Sama fabuła jest snująca się, nudna (gra komputerowa, wizyta u ciotki i wspólne z nią gierki słowno - znaczeniowe, i tak w kółko). Doceniam przesłanie, ale to dla mnie za mało. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz