czwartek, 16 grudnia 2021

Guus Kuijer - Książka wszystkich rzeczy [recenzja]

 

Przekład: Jadwiga Jędryas

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2012


Ta historia jest ważna i potrzebna. Pokazuje fanatyczną wiarę opatrznie rozumianą i wyolbrzymioną. Oto bowiem katolicki mąż i ojciec systematycznie tłucze żonę. Według niego, zgodnie z religinymi nakazami. Na wszystko patrzy dorastająca córka i całkiem jeszcze mały syn.

To on, Thomas jest głównym boahterem tej książki. Dzięki swej wrażliwości i ciekawości świata widzi więcej niż inni. Ma też więcej odwagi i uważności. Osobiście przeszkadza mi jego widzenie aniołów i Jezusa, zbyt wiele tu religinych nawiązań, które w pewnym stopniu porządkują lekturę w nurcie katolickim, jednak ze względu na ciężar historii, pokazanie problemu, warto ją przeczytać.

Gdy sąsiadka, uważana przez resztę dzieciaków z ulicy za czarownicę, pyta chłopca kim chciaby być gdy dorośnie, ten bez wahania odpowiada, że szczęśliwym człowkiem. Chce tylko tyle i aż tyle. 

Początkowo czuje się zagubiony i samotny. Jednak okazuje się, że rodzinna tragedia to nie anonimowa sprawa. Sąsiedzi słyszą. Niektórzy zaczynają reagować. Oprawca traci poczucie pewności, że jest po stronie prawa. Boskiego. Do głosu dochodzą, co znamienne, kobiety, które postanawiają pokazać, że nie godzą się na bestialstwo w żadne imię, nawet religii.

Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej przeszkadza mi jej religijny wymiar. Jest to wygodny kostium, który tłumaczy i uzasadnia pewne kroki bohaterów, ale dla mnie jest zbyt usilny, ewangelizacyjny. 

sobota, 11 grudnia 2021

Anna Sakowicz - Listy do A. [recenzja]

 

Ilustracje: Ewa Beniak - Haremska

Wydawnictwo Poradnia K

Warszawa 2019


Nie pamiętam kiedy ostatnio płakałam przy lekturze. Sięgając daleko wgłąb przypominam sobie łzy nad powieścią Igora Newerlego "Wzgórze Błękitnego snu". Aż sięgnęłam po książkę Anny Sakowicz i wzruszałam się co chwilę.

Ta niezwykła książka porusza do głębi. W bardzo subtelny, delikatny, ale równocześnie zrozumiały i łagodny sposób przeprowadza przez kolejne etapy tej strasznej choroby, która spotkała babcię głównej bohaterki. Anielka przez długi czas myśli, że pan A wprowadził się do pokoju babci Tosi. Nie potrafi wymówić jego nazwiska, nie potrafi zaakaceptować jego obecności, myśli, że to niewidzialny ktoś, kto robi psikusy, zganiając wszystko na babcię. Odkąd pojawił się w domu, wszystko się zmieniło: mama coraz częściej płacze, starsza siostra zachowuje się tak, jakby jedną nogą weszła już do świata dorosłych, zaś babcia zaczyna być postrzegana przez dziewczynkę jako najlepsza aktorka - świetnie udaje, że nie pamięta wnuczki, czasem nie wie z kim rozmawia i gdzie właściwie jest. Robi to wszystko niezwykle przekonująco.

Codzienność z chorą babcią to nieustająca niespodzianka, nigdy nie wiadomo co się stanie, jak potoczy się dzień i co będzie się działo z reakcjami babci. Anielka widzi zmiany zachodzące wśród bliskich, to jak dziwnie zachowują się w jej obecności, jak szepczą, robią dorosłe narady i sa coraz smutniejsi. Do tego babcia coraz częściej zapada się w sobie. Całą tę historię poznajemy z listów jakie dziewczynka pisze do  A. i zostawia pod drzwiami pokoju babci. Każdy z listów jest tak sugestywny, serdeczny i szczery, że zapada i w pamięć i w serce.

Autorka ma niecodzienny talent do objaśniania niewygodnych, trudnych problemów poprzez miękkie, ciepłe słowa. Niosą one, jeśli nie pocieszenie to wsparcie w bolesnym czasie radzenia sobie z chorobą bliskiej osoby, czy w czasie poznawania jej. 

Dodatkowo szata graficzna, która od pierwszej strony czaruje i zachwyca. Wielka robota Ewy Beniak-Haremskiej. Gratulacje.

Ta książka to lektura konieczna dla rodzin w których pojawia się A. Ta książka to lektura konieczna w rodzininach, które A. omija. Dlaczego? By mieć świadomość, by wiedzieć, by uwarażliwiać.

A tak na marginesie: ja też znam A. Mieszkał z moim dziadkiem Tolkiem. Dziadku, tyle lat minęło, a Ciebie wciąż brak.



Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



niedziela, 5 grudnia 2021

Wil Huygen, Rien Poortvliet - Skrzaty [recenzja]

 

Przekład: Barbara Durbajło

Wydawnictwo Bona

Kraków 2011


Magiczna, pełna uroku książka, ktrórej warstwa plastyczna kradnie uwagę i serca.

Nie chodzi nawet o to, że skrzaty wybierając dom najpierw oddzielają miejsce na komórkę na buty :) Urocze, pogodne, intrygujące opowieści o historii, pochodzeniu, codzienności skrzatów są jak cudowna wizyta w bajkowym lesie.

Można się dowiedzieć co żona skrzata przygotowuje mu na nocną wyprawę, jakie czynności skrzaty powtarzają przed wyjściem z domu, jakich mają kuzynów, bez czego nigdy w życiu się nie pokażą, a także za pomocą jakich barwników osiągając wyjątkowe kolory ubrań i czapek przede wszystkim.

Są skrzacie legedny, opis cyklu życia i wiele innych. Prawdziwie interesujące tematy, napisane ze swadą i znajomością rzeczy (utrzymanie uwagi czytelnika nie jest dla Autora wyzwaniem - doskonale radzi sobie z tą materią cały czas). Najlepszy przykład? Ja. Nie mogłam się powstrzymać przed czytaniem, nie czekając na dzieci, połknęłam książkę przed oficjalnym wspólnym czytaniem do snu. Tak mnie zaintrygowała, że nie potrafiłam się od niej oderwać.

Rysunki, szkice, ilustracje kradną opowieść, nie da się czytać i nie patrzeć na skrzacie wizualizacje, jakże piękne i sugestywne. Doskonale dopełniają całości, a może wręcz ją głównie tworzą. Bez nich nie byłoby tej książki.

I tylko modeli stosunków międzyskrzacich żal: staram się oddzielić prawdę baśni od prawdy teraźniejszości i pominąć problemy związane z trzeszczącym w opowieści patriarchatem. Po prostu włożę go miedzy bajki.

Małgorzata Mycielska, Aleksandra i Daniel Mizielińscy - Ale patent! Księga niewiarygodnych wynalazków [recenzja]

 

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2014


Wynalazcy - sól ziemi i kolorowe ptaki sprawiające, że świat wciąż posuwa się do przodu.

Małgorzata Mycielska, wspierana przez utytułowany, doceniamy i utalentowany duet pp. Mizielińskich prowadzi nas przez opłotki świata nowatorskich, czasem przełomowych, czasem niezbyt trafionych wynalazków, które fascynują i czarują czytelnika swoją niezwykłością. 

Ornitopter wymyślony w końcówce XIX wieku, siedemnastowieczny żaglowóz czy załogowy smok są dziś ciekawostką techniczną i świadectwem niepowtarzalnej kreatywności ich wynalzaców.

Pod charakterystyczną kreską Mizielińskich te niezrealizowane projekty nabierają nowego wymiaru, całkiem wyjątkowego, bo wreszcie stają się ciałem, choć na papierze.

 Teksty Mycielskiej są jasne i klarowne, opisują istotę pomysłu, bez wdawania się w zbędne dla małych słuchaczy szczegóły. Dodatkowo opisy i ich charkater zachęcają czytelników do próbowania, stwarzania pola do własnych eksperymentów, pokazując, że czasem nie trzeba wiele, by wpaść na całkiem oryginalny pomysł.

Świetna książka na wspólne czytanie i dobrą rozmowę po lekturze.

Michał Skibiński, Ala Bankroft - Widziałem pięknego dzięcioła [recenzja]


 Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2019


To niezwykła książka. Malowana słowami i malarskimi pejzażami oszczędnymi środkami pokazuje zmiany jakie zachodziły latem 1939 roku. 

8-letni Michał wprawiając się w trudnej sztuce kaligrafii nieświadomie tworzy dziennik nastrojów i znaczeń. Latem obserwuje niebo w Aninie, widzi balony, lotnię, we wrześniu zaś bombowce i niebo zasnute bitewną mgłą.

Sugestywne obrazy ukazują letnie krajobrazy pełne błękitów nieba i zieleni traw, radości, nadziei, beztroski, jakie dzieciom niosą letnie miesiące. Gdy jednak nadchodzi jesień, pierwsze wrześniowe dni w kolejnych obrazach widać coraz ciemniejsze, mroczniejsze tło, które coraz szybciej, z biegiem stron przeradza się w dynamiczną czerń.  Nadszedł długofalowy, mroczny czas, który zaważy też na dziecięcych losach. Wojna. 

Latem w zapiskach Michała pojawiały się spacery, przejażdżki, obserwacje przyrody. We wrześniu wszystko się zmienia.

Zapiski chłopca pojawiają się jako reprint w poszczególnych częściach książki, to żywe świadectwo historii tym bardziej dotyka, że pisane przez małego chłopca w prostych słowach oddaje, najpierw wakacyjną radość, później wojenną niepewność i strach.

Nadciąga katastrofa, wiemy co będzie dalej. Ciekawe jaki odbiór tej książki mają dzieci, nie tylko te w ówczesnym wieku Michała, ale i starsze?

sobota, 4 grudnia 2021

Katarzyna Sowula - Dzień cukierka bez papierka czyli Ekozosia sprząta świat [recenzja]

 

Wydawnictwo: Dwie Siostry

Warszawa 2011


Konieczność zmian związanych z ekologią najlepiej uświadamiać jak najwcześniej. Truizm. Wiadomo. Jednak czym skorupka za młodu nasiąknie...

Zosia jest w pełni świadoma zagrożeń jakie płyną z niefrasobliwości ekologicznej. Stara się więc działać zgodnie ze wskazówkami pani Jabłuszko, szkolnej nauczycielki. Próbuje więc wdrożyć w klasie (i w domu) pomysł segregowania śmieci. W szkole jest to tym trudniejsze, że kilka ławek dalej siedzi Marek Śmieciuch - skrytożerca kanapek z dżemem truskawkowym i pierwszy bałaganiarz na całym osiedlu.

W domu wcale nie jest lepiej. W Zosinym pokoju mieszka pełno kurzu, pod łóżkiem leżą zabawki jeszcze z czasów zerówki. Zosia nie ma jednak czasu na osobiste porządki, skoro świat czeka!

Wraz z przyjaciółmi: Patrycją i Darkiem wymyślają jak zachęcić klasowe dzieciaki do ekologicznych działań. Ogłaszają w klasie Dzień Cukierka Bez Papierka oraz przedstawiają kolegom śmieciozaura, kosz, który karmi się tylko papierkami po cukierkach. Jest też śmieciołak - kosz, który połyka plastikowe butelki. W ten twórczy sposób (bo każdy z tych koszy ma inny wygląd) starają się rozpropagować iddę segragacji śmieci.

Mikroksiążeczka pełna zieleni, radosnej wiary w sprawczość jednostki, a także pomysłów na działania, małe kroki, przybliżające do świadomości ekologicznej. 

wtorek, 16 marca 2021

Anna Paszkiewicz - Trzy życzenia [recenzja]


Ilustracje: Joanna Bartosik 

Wydawnictwo Widnokrąg

Piaseczno 2020


Węgorz zakochany w uszczelce, karp z niestrawnością po czerwonej plastikowej słomce (a wyglądała jak larwa ochotki), takie są realia polskich zbiorników wodnych: pełnych śmieci, plastików, niechcianych sprzętów elektronicznych.

Gdy złota rybka wpada w ludzkie ręce to ona ma trzy życzenia do spełnienia, poruszeni ludzie, córka i tato postanawiają zawalczyć o ich spełnienie.

Ta ekologiczna bajka to lektura obowiązkowa dla młodszych uczniów podstawówek. Takie jest moje zdanie. Uczulenie na problemy ekologii, zaburzonego ekosystemu, ludzkiej niefrasobliwości i braku wyobraźni to tylko czubek góry lodowej, który powinien być poruszony w każdej małoletniej klasie. 

Na osobną pochwałę zasługuje cudowny świat ilustracji Joanny Bartosik, która środowisko wodne i jego mieszkańców odmalowała tak wspaniale, że co chwilę chce się wracać do kolejnej strony, i jeszcze poprzedniej, by zachwycać się kolejnymi rozwiązaniami i wizerunkami. Świetna robota. Dodatkowo osadzona w zieleniach paleta barw tak znakomicie oddaje nastrój, że nic, tylko czytać, oglądać i się zachwycać!

Bjørn Rørvik - Kawiarenka pod Ptasim Ogonem [recenzja]


Ilustracje: Per Dybvig
Przekład: Iwona Zimnicka
Wydawnictwo Druganoga
Warszawa 2019

Mam drobny problem z przekonaniem się do warstwy graficznej tej książki. Z założenia koślawa, powykrzywiana, powyjeżdżana jest dobrym sposobem na przełamanie akuratnych i bajkowych plansz z dziecięcych książeczek, jednak mnie trochę tej grzeczności brakuje.
Takie rozchwiane to graficzne towarzystwo, że trudno się skupić.
Jednak sam zabieg rozumiem, podzielam, dopingując wolności ilustracyjnej kreski, choć podkreślam też moje przywiązanie do oklepanej ładności. Pokutują lata wtłaczania disenyowskich pięknotek. Niestety.
Sama książeczka bystra, dowcipna, przebiegła, przewrotna.
Rudy Lisek, niezły cwaniak,  jest zaprzysięgłym kolekcjonerem ptasich piór. Ma ich bardzo niewiele, a marzy o wielkiej i malowniczej kolekcji.
Wraz ze swym nieco strachliwym przyjacielem, Prosiaczkiem rozkręcają mały interes, który ma przynieść rozwiązanie tej sytuacji.
Otwierają niezwykłą kawiarenkę, w której płatności dokonuje się za pomocą piór. Biznes kwitnie, kolejne ptaki dają się nabierać na niezwykłość kawiarenki, jednak do czasu.
Nosił wilk razy kilka...
Do Liska i Prosiaczka trafia Głodomór. Od teraz nic już nie będzie takie samo.
Pouczająca historyjka z morałem, która zdobyć serca małych Czytelników.

Max Ducos - Noc w Leśnej Szkole [recenzja]


 Przekład: Jakub Jedlińsk

Wydawnictwo Polarny Lis

Warszawa 2017

Fascynujące i piękne są ilustracje Maxa Ducosa. Zdolny malarz i rysownik tworzy niezwykły nastrój tajemniczej szkoły ukrytej w lesie. Wspaniale operuje barwą, cieniem, kreską, czasem maluje grozę, czasem przepyszny tron królewski, ociekający spelndorem, innym znów razem na jego obrazach/ilustracjach najbardziej rzuca się w oczy dobra zabawa, porozumienie i tajemnicę psoty. Trudna sztuka, ale tutaj zdecydowanie się udała.

Ducos stworzył też warstwę fabularną. Sięgnął po temat wykluczonych, odseparowanych dzieci, które zgromadzono w pięknej, choć usytuowanej na uboczu szkole. Dzieci z problemami różnych maści, wśród których jeden jest tylko dobry uczeń - syn dyrektora, Maksymilian. Trafia on przypadkiem na największego szkolnego zakapiora, Achillesa i wspólnie spędzają pełną zabaw, przygód i psot noc w szkole.

Ożywiają swoje fantazje, w sali gimnastycznej powstale sala tronowa, sięgają do tajemnej szafki w pokoju nauczycielskim, gdzie ukryte są zarekwirowane uczniom skarby.

Największy łobuziak i najbadziej uprzywilejowany uczeń odrzucają stereotypy, które narosły wokół ich szkolengo życia i przez tę pełną akcji noc, stają się prawdziwymi przyjaciółmi.

Ta moralizoatorska i edukacyjna sfera jest ważna, tym bardziej, że opowiadziana w duchu przygody i lekkiej grozy, z wyczuwalną nutką dystansu, czasem też ironii. Jednak dla mnie obezwładniająca jest sfera wizualna, malarska, barwna, nastrojowa płynąca ze wspaniałych ilustracji. To one wybijają się na pierwszy plan, tworzą niezwykły nastrój opowieści, dodając jej intensywności, pełni, blasku.

Świetna malarska robota. Książka do podziwiania i powracania do warstwy ilustracyjnej.


czwartek, 11 marca 2021

Rotraut Susanne Berner - Kasia z ulicy Czereśniowej [recenzja]

 

Przekład: Karolina Iwaszkiewicz

Ilustracje: Rotraut Susanne Berner

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2020


Cudowna, wspaniała, urzekająca jest seria o ulicy Czereśniowej.

Ileż zabawy, skupienia wymaga poszczególne odszukiwanie postaci, fragmentów, dociekanie przyczyn sytuacji przedstawionych na poszczególnych kartach książek! Przednia zabawa!

Tutaj dostajemy maleńki wycinek ze społeczności miasteczka. Jedną jego obywatelkę, niezwykłą Kasię. Miłośniczkę kapeluszy i czapek, których ma niepoliczalną wręcz ilość. 

Zabawna i humorystyczna opowieść o kasinej pasji do nakryć głowy poprawi humor niejednemu czytelnikowi. Pomysłowość kolejnych modeli, a także ich perypetie również sprawiają czytelniczą przyjemność.

Ta lektura trwa ledwie chwilę, ale jest bardzo potrzebna, kojąca i rozbawiająca.

Dodatkowo rozpoznawalna kreska autorki dodaje całości ostatecznego, wybornego kształtu. Nic tylko czytać i oglądać ilustracje.

Mira Lobe - Babcia na jabłoni [recenzja]

 

Przekład: Maria Kurecka

Ilustracje: Mirosław Pokora

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2006


Wzruszająca, głęboko poruszająca książka.

Opowieść o stracie, tęsknocie, zazdrości i radzeniu sobie z nimi.

Andi, najmłodszy z trójki rodzeństwa czuje się samotny i opuszczony. Rodzeństwo ma swoje sprawy, rodzice codziennie walczą o byt dla rodziny, a chłopiec musi każdego dnia wysłuchiwać o babciach chłopaków ze szkoły. 

Sam nie ma już babci i bardzo innym babć zazdrości.

W rozpaczy wymyśla sobie babcię wzorowaną na opowieściach mamy, taką, które wiele może, ma milion pomysłów, jest równiachą i przeżywa wspaniałe, książkowe wręcz przygody. Oczywiście z Andim na spółę.

Korsaskie przygody, podróże samochodem, perypetie w wesołym miasteczku, to wciąż mało dla naszego chłopca, tak bardzo spragnionego uwagi i miłości. Całe dnie spędza na drzewie marząc i przeżywając wyimagnowane przygody z niezwykłą babcią. To chwyta za serce, szczególnie, gdy po całym dniu na drzewie przychodzi konfrontacja z rodziną, nie zawsze przychylną pomysłom chłopca.

Pewengo dnia Andi pomaga nowej sąsiadce, starszej pani Fink. Widzi jej ubóstwo, pracowitość i brak czasu, spowodowany koniecznością dorabiania do skromnej emerytury. Nagle okazuje się, że ma coraz to mniej czasu na wyimaginowaną babcię, ponieważ tak bardzo chce pomóc zaadoptować się w nowych warunkach mieszkaniowych pani Fink. 

Wzruszająca, pouczająca historia, oczarowująca znakomitymi ilustracjani na długo pozostaje w sercu i pamięci. 

Åke Holmberg - Ture Sventon w Londynie [recenzja]

 

Przekład: Justyna Czechowska

Ilustracje: Sven Hemmel

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2018

Moja ukochana część cyklu o detektywie Sventonie.

Prześmiewcza, cudnie obśmiewająca (ale z gustem i smakiem) brytyjskie stereotypy, a także pełna uroczych gagów, które nie raz wywołują salwy śmiechu. 

Wszystko, od ilustracji po pastiszowe zacięcie i niebagatelna fabułę robi znakomite wrażenie na czytelniku.

Tym razem Ture Sventon rusza do Londynu (rzecz jasna na latającym dywanie, który napotyka pewne problemy w gęstej londyńskiej mgle), gdzie podjemuje się współpracy z lordem Hubbardem, cokolwiem zadłużonym i zależnym od pieniędzy ciotki arystokratą.

Lord, bądź co bądź flegmatycznie informuje detektywa o niepokojących wizytach domowych różnych specjalistów, co chwilę pojawiają się znikąd tajemniczy hydraulicy, który doporwadzają do pasji kotkę Polly. 

Ture Sventon z całą pewnością utwierdza się w powadze sytuacji, gdy podczas rozmowy w bibliotece widzi wystające spod zasłony buty, a właściwie jedną ich parę. Sprawa jest niebezpieczna, a Sventon zaczyna podejrzewać, że za całą aferą stoi sam Wiluś Łasica, zaprzysięgły i przepiegły wróg detektywa. 

Zaczyna się walka na spryt i argumenty. W tle majaczy stara ciotka i wielki skarb, który usiłuje przechwycić podstępny rabuś. Jak poradzi sobie miłośnik "psysiów"? 

Przednia zabawa i dokonały dowcip gwarantują świetną zabawę. Nie czytajcie tej książki do snu, z rozbawienia ciężko będzie Wam usnąć.


Åke Holmberg - Latający detektyw [recenzja]

 

Przekład: Teresa Chłapowska

Ilustracje: Anna Kołakowska

Wydawcnitwo Dwie Siostry

Warszawa 2008


Wspaniały Ture Sventon zaczyna swoje niezwykłe przygody!

Mający siedzibę przy prestiżowej ulicy Królowej detektyw Sventon, wraz z sekretarką, panną Jansson nie mają zbyt wiele pracy. 

Kiedy jednak trafia doń tajemniczy pan Omar, handlarz dywanów z pustyni arabskiej, sprawy ruszają z kopyta.

Okazuje się, że Sventon nabył dywan latający, który znakomicie przydaje się w detektywistycznej robocie.

Pewnego dnia zgłaszają się doń dwie siostry, które obawiają się, że ktoś chce ukraść pamiątkę po ich ojcu, znany puchar jubileuszowy. Złodziej łaskawie się przedstawił i uprzedził, że jeśli nie dostanie okupu, ukradnie puchar. Tym złodziejem był przesławny Wilhelm Wiluś Łasica, znany w świecie rabuś.

Ture Sventon rusza do pracy. Zdaje sobie sprawę z tego, że od potyczki z Łasicą zależy jego reputacja. Pakuje więc swoje ukochane psysie (ptysie), zaczarowany dywan i rusza do willi sióstr, by tam rozwikłać nietypową zagadkę.

Na szczęście ma pomocników, w willi wakacyjny czas spędzają dzieci, które z zapałem i ochotą przyłączają się do działań detektywistycznych.

Czeka ich masa przygód, kilka porażek, ale też wspaniałe, niezapomniane wakacje, które na zawsze pozostaną w pamięci, nie tylko dzięki latającemu dywanowi.

Cudowna to opowieść o zabawnym detektywie i uroczym panu Omarze, który nie raz jeszcze pojawi się w cyklu powieści o Sventonie. Całości dopełniają bardzo zgrane ilustracje, znakomicie współgrające z całością.

Uczta.

A.A. Milne - Śniadanie króla [recenzja]

 

Przekład: Antoni Marianowicz

Ilustracje: Eryk Lipiński

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2012


Jedna z ukochanych książek moich dzieci.

Króciótka, wierszowana, dowcipna, prześmiewcza, zapadająca w pamięć jest uroczą, barwną historią o śniadaniowych perypetiach pewnego króla.

Wesoły, trochę prześmiewczy styl wspaniałego Eryka Lipińskiego znakomicie pasuje do stylu i dowcipu Milnego. Nie bez znaczenia jest absolutnie zjawiskowe tłumaczenie Anotniego Marianowicza, który pilnując rytmu i stylu stworzył niewątpliwą perłę lingwistyczną. Wielki ukłon dla genialnego tłumacza.

Co zrobić gdy król zechce zjeść na śniadanie masło? Czas poruszyć cały królewski dwór, wstrząsnąć nim w posadach i zrobić wszytko, by zaspokoić królewskie apetyty.

Książeczka nie do zapomnienia, wspaniale rytmiczna, cudownie napisana, bosko zilustrowana, na zawsze będzie kojarzyć się ze znakomitym, niepowtarzalnym i raczej już nieobecnym humorem.

Martin Widmark - Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Tajemnica filmu [recenzja]

 

Przekład: Barbara Gawryluk

Ilustracje: Helena Willis

Wydawnictwo Zakamarki

Poznań 2020


Popularna i lubiana ekipa nastoletnich detektywów amatorów powraca.

Tym razem do miasta Valleby zagląda prawdziwa ekipa filmowa. Nie dość, że będą kręcić film to jeszcze, jak niesie wieść, chcą zatrudnić do jednej roli mieszkańca miasteczka. Na casting rusza część męskiej populacji.

W tym samym czasie ktoś włamuje się do niepozornego salonu optycznego. Lasse i Maja znajdują tajemniczy list, zaczynają też podejrzewać, że nocne włamanie ma związek z pojawieniem się w mieście ekipy filmowej. Czy mają rację? 

Co niepokojącego i dziwnego zajdzie w tym czasie wśród mieszkańców Valleby?

Lasse i Maja nie mają sobie równych wśród dziecięcych detektywów. Sprytni, dociekliwi i mocno współpracujący, za kazdym razem starają się odnaleźć sprawców kolejnych występków i nietypowych spraw.

Bardzo dobrze czyta się tę książkę w parze z dzieckiem. Dzięki czcionce jest to (początkowo wyzwaniem), później już przyjemnością.

Moje dziecko nie przepada za kreską Heleny Willis, uważa, że linie są rozedrgane, a postaci nie tak piękne jakby sobie wyobrażała. Mimo to, sama historia jest na tyle interesująca i napisana tak podgodnym, żartobliwym językiem, że warstwa wizualna schodzi na drugi plan.

Daniel Napp - Pan Brumm utknął na dobre [recenzja]

 

Przekład: Elżbieta Zarych

Wydawnictwo Bona

Kraków 2011


"Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie..." to skojarzenie z Tuwimowym wierszem jest jaby nieodwołane.

Okazuje się, że duży, gapowaty miś, Pan Brumm co chwilę (dosłownie) wrzuca sobie na głowę kolejne nieszczęście. Próbując sięgnąc po słoik z miodem zrzuca słoik z Kaszalotem, swoją złota rybką. Chcąc uwolnić się od rybki wpada w coraz to nowe kłopoty, które prowadzą do coraz to nowych zabawnych sytuacji.

Jak skończą się slapsticowe przygody Pana Brumma?

Czy uda mu się wreszcie osiągnąc cel jakim jest słoik życiodajnego miodku? Spokojnie, powoli. Każda kolejna strona odkryje przez Wami koleje losów niezdarnego, ale uroczego misia, który obudzi sympatię każdego Czytelnika.

Narastające problemy, powtarzane raz po raz jak w tuwimowej "Rzepce" nakręcają dobry humor i eskalują dowcip całości.

Przyjemna, zabawna opowiastka dla młodszych dzieci.

Anna Sobich-Kamińska - Tajemnice oceanu [recenzja]

 

Ilustracje: Monika Filipina

Wydawnictwo Zielona Sowa

Warszawa 2017


Cudownie zilustrowana morska opowieść o wielkich i małych tajemnicach przepastnych morskich głębin.

Wesołe i radosne postaci, wśród których małych żółwik rozpoznaje ośmieronicę, Panią Najeżkę, wieloryby, plankton i wiele innych. 

Wspólnie z nim sprawdzamy stan uzębienia rekina, powody najeżania się Pani Najeżki, a także sposoby ukwiałów na strach przed innymi mieszkańcami wielkich wód.

Żółwik kluczy między meduzami, uważając na poparzenia, rozgląda się ciekawie za krabami, patrzy na wyścig Pani Żaglicy i natrafia na wspaniałą ławicę srebrzystych sardynek.

Ciepłe, pastelowe kolory, cudne kształty małych i wielkich mieszkańców oceanu, a także dowcipny i łatwy przekaz ilustracyjno - językowy zjednają sobie niejednego małego Czytelnika.

Niewymagający, lekki, serdeczny i ciepły ton w sam raz dla rozpoczynających przygodę z rozumieniem świata Czytelników.

Astrid Lindgren - Czy znasz Pippi Pończoszankę? [recenzja]

 

Przekład: Anna Węgleńska

Ilustracje: Ingrid Nyman

Wydawnictwo Zakamarki

Poznań 2017


Wspaniałe wprowadzenie w historię Pippi.

Króciutki, zabawne, treściwe, w sam raz na pierwsze spotkanie z Pończoszanką.

Najpierw poznajemy Annikę i Tommy'ego, później zaś pojawia się sama Pippi. Dzieci dowiadują się jak szalone i wyzwolone życie prowadzi mała rewolucjonistka, później wspólnie bierzemy udział w jej urodzinach.

Wesołe, radosne, pełne psot i beztroski przygody, pogoda ducha bohaterki, a także pełne przeciwieństw zestawienie jej poglądów na świat i życie z tym reprezentowanym przez ułożonych Annikę i Tommy'iego są barwne i serdeczne.

Zawadiacka kreska Ingrid Nyman, barwne i zabawne rysunki uzupełniają tę ekspresową i skondensowaną w radości lekturę.

Świetna książka dla małych niecierpliwych Czytelników.