niedziela, 22 marca 2015

Barbara Stenka - Masło przygodowe [recenzja]

Cóż za dziwna książka! Cóż za bohaterowie! Oto specyficzna rodzinka: Paweł Koniec, basista metalowej kapeli, ojciec rodziny. Marianna Koniec, miłośniczka TV Trwam, przygrywająca na gitarze w kościele, uwielbiająca masło w każdej konotacji matka trójki dzieci, do tego dokładamy owe latorośle: nastoletnie, hip - hopowe bliźnięta: Piotra i Grzesia oraz ich młodszą siostrę, a także narratorkę opowieści, Kasię. 
Najmłodsza potomkini Końców to skrajna hipochondryczka, która bezustannie mierzy sobie temperaturę ciała, chce zbawić świat, a przy okazji jak najwięcej czasu spędzić z tatą, który jawi się jej jako wzór i chluba. Z tym wspólnym czasem bywa kiepsko, ojciec często bywa w trasach koncertowych, pozostawiając dzieci pod opieką rozmodlonej matki, wciskającej w dzieci kanapki z wylewających się z nich masłem osełkowym, które co i rusz niszczy dziecięcą garderobę swą tłustą strukturą.
Kasia opowiada swoje życiowe perypetie: a to szkolne historyjki, a to szpitalne doznania (tu wmieszana w zabawną familiarną opowieść zostaje Eliza, dziewczyna doświadczająca przemocy domowej, wówczas cały luzacki ton milknie i trwożnie czeka na rozwój wypadków). Kasia to typ wojowniczki: stara się uchronić przed prześladowaniami tych, którzy są uciskani w klasie. Ponadto ubóstwia biologię, wprowadza więc w życie pewne kontrowersyjne eksperymenty, które mają zwiększyć jej entomologiczną wiedzę. Szczera, bezkompromisowa, pełna werwy i dobrych intencji Kasia przeprowadzi was przez nieoczywiste życie codzienne rodziny Końców, prezentując przy tym postawy i zachowania, które powszechnie przyjmowane są za pożądane i obowiązujące. Książka ta uczy i bawi, oswaja i zaznajamia. 
Dla mnie jednak nie jest odkryciem, nie będzie też historią, do której będę chciała wracać. Poza nieoczywistymi zawodami rodziców Kasi, książka ta nie ma dla mnie wabika, ni nie skradła mego serca. Nic nowego podane w odświeżonym opakowaniu. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz