piątek, 6 marca 2015

Małgorzata Musierowicz - Małomówny i rodzina [recenzja]

Jak zaklasyfikować tę książkę, jaką łatę jej przypiąć? Nie jest to powieść dla młodzieży, dla najmłodszych też nie. W zasadzie najlepszymi odbiorcami będą dzieci, które same już potrafią czytać, ale nie gra w nich jeszcze hormonalna burza (osobną kategorią niech będą mniej i bardziej pełnoletnie fanki Jeżycjady, które z sympatii do autorki połkną wszystko co ta popełni).
Historia Małomównego (w tej roli występuje kurczak) oraz jego rodziny (tutaj osobami dramatu jest familia Ptaszkowskich na którą składają się babcia, mama, Munio, Tunio i Rzodkiewka) stanowi kanwę dla opowieści. Nie jest to wielkie pisarstwo, w porównaniu z Jeżycjadą też wypada dość infantylnie. Z biegiem stron historyjka zaczyna nabierać kolorów, czytelnikowi (temu dorosłemu rzecz jasna) przestaje przeszkadzać jej wyidealizowany, sielski obraz, zwrotów akcji nie brakuje.
Z właściwym sobie humorem, swadą i optymizmem autorka rozprawia się z różnymi typami charakterologicznymi w powieści. Choć tak naprawdę często puszcza oko do dorosłego odbiorcy (choć zdaje mi się, że dziś rzadko który młody rodzić pojmie odwołania do rzeczywistości lat 70.), to przednia zabawa czeka przede wszystkim milusińskich. Pogodne, wesołe postaci, moc przygód, dowcipne opisy i dialogi, wakacyjna pora i dobre zakończenie spełniają swą rolę.
Co do treści: rodzina Ptaszkowskich porzuca metropolię i przeprowadza się do maleńkiego Śmietankowa, gdzie mama przyjęła posadę bibliotekarki. Zamieszkują oni w starym domu, w którym mieści się również praca uroczej mamusi. Dociekliwi i bystrzy synowie: Tunio i Munio odkrywają, że w pobliżu ich nowego siedliska zaczynają kręcić się podejrzane typy. Postanawiają rozpocząć małe dochodzenie, które ma wyjaśnić dziwne najścia, a także odkryć tajemnicę starego domu. Czeka ich nie lada wyzwanie oraz wiele niebezpiecznych przygód, gdy wreszcie wpadną na właściwy trop...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz