czwartek, 12 marca 2015

Dubravka Ugrešić - Domowe duchy [recenzja]

Ta książka to ilustracyjna uczta! Można patrzeć, zachwycać się, delektować, wracać, opowiadać, wspominać, wznów wracać, i tak bez znudzenia wciąż i wciąż. 
Choć większość czytelników skusi nazwisko Dubravki Ugrešić, to dla mnie absolutną faworytką tandemu jest polska rysowniczka. Jej wyobraźnia, kompozycja, staranność, rozwiązania są trafione w punkt. Najjaśniejsza strona książki, absolutnie! Dodatkową atrakcję stanowi odszukiwanie inspiracji jakimi posiłkowała się Chmielewska. Są tu nawiązania społeczne, trochę historii sztuki, w obrazach ukryła też siebie, autorkę i tłumaczkę. Wieloznaczność, bogactwo treści, idei stanowią nie lada gratkę dla czytelnika.
Co do treści: autorka wzięła na warsztat pewną kamienicę w Zagrzebiu, gdzie prócz zwyczajnych lokatorów kryją się domowe duchy, mniej lub bardziej przyjemne. Niektórzy z mieszkańców godzą się na takie towarzystwo, inni zupełnie bezskutecznie z nimi walczą, rujnując tylko czas i nerwy. Jest więc Huncwot - domowy złodziejaszek, Gliglusie, uwielbiające łaskotać, śmierdzący Cuch, czy miłośnik elektrycznego prądu - Trybik.
Mimo iż opowieści są zgrabne i foremne, to według mnie cały czar polega na rysunkach. Młodsi czytelnicy bardziej zadowolą się słowami, starsi ulegną obrazom. Dla każdego coś miłego. Polecam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz