piątek, 26 lutego 2016

Jon J Muth - Zdumiewające opowieści pandy [recenzja]

Pewnego dnia trójka dzieci zauważa na podwórku pandę. Ma ona na imię Tafla, przybyła na ich działkę goniąc za paasolką, którą porwał wiatr.
Tafla raczy dzieci opowieściami: o dzieleniu się ostatnią szatą, o tym, że szczęście i pech bardzo często występują w swoim towarzystwie i trudno je oddzielić, a także o zapominaniu o przeszłości.
Hm... Poziom egzaltacji Jona Mutha przekracza wszelkie założone przeze mnie normy. 
W przypadku tej książki nie dałam rady czytać spokojnie wydumanych, przekombinowanych treści, zrobił się z tego (za przeproszeniem) Paulo Coelho dla najmłodszych. Koszmarek.
Opowieści pandy to (jak zaznacza sam autor) pewien rodzaj medytacji zen, mającej skłaniać do analizowania życia, udoskonalania własnej intuicji, a także do trudnej sztuki panowania nad własnymi lękami, nawykami, a także pragnieniami.
Tego rodzaju bełkot jest podsumowaniem całości, wyłożonym w finale przez autora.

Cóż, nie jest to zupełnie mój rodzaj estetyki, pojmowania świata, a już w zupełności, nie pochwalam takiej formy podawania świata dzieciom/młodym słuchaczom. Zbyt to egzaltowane i sztuczne, aż skrzy się od rozbamboszenia. Jedna wielka pomyłka, nie ratują tej książki nawet ilustracje, w pewnym momencie autor i jego tezy są tak nieznośne, że zaczyna mi przeszkadzać nawet jego ilustratorskie oblicze.

1 komentarz:

  1. Witam :)
    Nominowałam Cię do całkiem ciekawego tagu, mam nadzieję, że skorzystasz:)

    http://degustatorka.blogspot.com/2016/04/normal-0-21-false-false-false.html

    OdpowiedzUsuń