wtorek, 2 lutego 2016

Paweł Beręsewicz - Czy wojna jest dla dziewczyn? [recenzja]

Jest koniec sierpnia 1939 roku. Kilkuletnia Ela słucha o w kółko o nadchodzącej wojnie, złych Niemcach, konieczności przygotowywanie pocisków, obronie. Nie martwi się tym jednak zbytnio, ponieważ ma najsilniejszego w świecie tatę, który poradzi sobie z każdym, nawet ze złym Niemcem
Rodzice starają się chronić swoją jedynaczkę przed okropnościami wojny, jednak na niewiele to się zdaje. Tata (przedwojenny wojskowy) w końcu musi uciekać z Warszawy, ukrywać się przed gestapo. Mama lekarka, ma coraz więcej pracy w szpitalu. Ela doświadcza bombardowań, jest świadkiem wizyty gestapowców, wreszcie trafia na dyżur szpitalny mamy, gdzie widzi ból i strach i cierpienie.
Na swój dziecinny sposób próbuje radzić sobie z nową rzeczywistością, dlatego też najście gestapo porównuje do złego wilka z Czerwonego kapturka, prze którym nie można zdradzić prawdy.
Gdy pewnego dnia zostaje ona wciągnięta do małej konspiracji również ćwiczy się w dotrzymywaniu tajemnic, przecież teraz ma poważne zadanie - walczy z okupantem.
Książka inspirowana jest losami Elżbiety Łaniewskiej, której historię można przeczytać na ostatniej stronie książki.
Sama opowieść fabularna jest w przemyślany i łagodny sposób ułożona tak, by młody czytelnik mógł poznać realia, przemyślenia oraz zadania jakie stawały przed ówczesnymi dziećmi.
Perspektywa dziewczynki, która opowiada własną historię sprawia wrażenie prawdziwej, łatwiejszej do uwierzenia, zaakceptowania. 
Całości dopełniają ilustracje, które jednoznacznie przedstawiają nazistów, jako niewyraźne postaci rysowane czarną kredką. Dystans i różnica między złymi a dobrymi podana zostaje nie tylko w słowach, ale też w grafice.
Książka trafnym pomysł na zaznajomienie dzieci z okupacyjnym horrorem. Zarówno forma, jak i treść są odpowiednie dla młodszych dzieci.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz