poniedziałek, 1 lutego 2016

Jarosław Iwaszkiewicz - Kocia książka [recenzja]

Kocią książkę ratuje talent ilustratorski Alicji Rose. Zasadniczo zmieniłabym kolejność nazwisk - na powiększenie zasługuje nazwisko graficzki, Iwaszkiewicza wrzuciłabym pod tytuł z małym dopiskiem: tekst J. I.
Zupełnie nie rozumiem potrzeby wydawania każdej nieznanej/zaginionej/wyszperanej z otchłani czasu próby literackiej wielkich autorów. Kocia książka zdecydowanie oddaje mój brak zrozumienia. Iwaszkiewicz wraz z córkami stworzył (zapewne na domowy użytek) książeczkę spisaną w zeszycie, opatrzoną własnymi ilustracjami.
Jej bohaterką była kotka Bukasia, która wraz z Iwaszkiewiczami mieszkała w Kopenhadze.
Ta książeczka ma kilka składowych: są tu anegdotki, rodzinne powiedzonka, krótkie opowiadanie, a także wycięte z ówczesnych gazet śmieszne ustępy, które niezawodnie cieszyły rodzinę, znajdując również miejsce w Kociej książce.

Najważniejszy jest tu pomysł edytorski. Poza przedrukowaniem fragmentów oryginalnej książki tworzonej przez ojca i córki, są też ich wyblakłe i zamazane ilustracje. Kunszt i talent Alicji Rose pozwolił na współgranie jej rysunków z tymi Iwaszkiewiczowskimi.
Intensywne kolory, techniki łączonej, collage, a także bardzo piękna kreska ilustratorki są jedynym sensownym wytłumaczeniem na powstanie tej książki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz