niedziela, 7 sierpnia 2016

Alfons Daudet - Listy z mojego młyna [recenzja]

Przekład: Roman Kołoniecki
Ossolineum
Wrocław 1992

Paryski poeta, Alfons Daudet, kupił młyn powietrzny do mielenia zboża położony w dolinie Rodanu, w samym sercu Prowansji, na zboczu pełnym sosen i dębów. Mieszkając w tych pięknych okolicznościach przyrody zebrał od okolicznych mieszkańców, sąsiadów, wędrowców opowieści o regionie, całą galerię różnorodnych postaci, których perypetie dostarczają morałów, pouczeń, czasem są przestrogą.
Niezwykłe, bardzo poetyckie i piękne opowieści, które czarują, uczą, czasem bawią, czasem wzruszają, jak baśnie. Listy z mojego młyna to lokalne historie opiewające przyrodę, prostotę, skromność, prawdę. Wspaniała książka dla młodych ludzi, jednak nie tych najmłodszych, gdyż język, niektóre z historii mogą być zbyt trudne, mało zrozumiałe.
Jedna z opowieści dotyczy podróży dyliżansem, w którym spotykają się poeta i dwaj starzy znajomi: piekarz i szlifierz. Dzięki gadatliwemu piekarzowi poznaje autor smutną historię szlifierza. Zdradzony i porzucony przez żonę płacze i cierpi, jednak, gdy tylko niewierna wraca, za każdym razem cieszy się jej powrotem i przyjmuje ją z otwartymi ramionami, co budzi wesołość i szyderstwo okoliczych mieszkańców.
Innym razem odwiedził poetę pewien staruszek grający na piszczałce. Opowiedział mu historię z przeszłości, która opisywała losy starego młynarza, który przegrał konkurencję z tzw. mączarzami. Chciał ocalić swój honor, a także honor młyna, czym niezwykle wzruszył wszystkich i odmienił swój los.
Jest historia mulicy, która po latach mści się na swoim oprawcy, jest łakomy ksiądz, któremu nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu otwiera drogę do piekła. Porusza historia karczmarki, skrywającej smutną tajemnicę, daje do myślenia opowieść o małym Delfinie, arystokracie, którego zabiera śmierć, nie zważając na pochodzenie i majątek. 
Gorzką refleksję przywodzi na myśl rzecz o uznawanym za ciętego literacie Bixioll, którego historia życia tak podsumowana jest przez autora: Wy, paryżanie, wszyscy jesteście jednakowi. Odraza, ironia, szyderczy śmiech, łgarstwa wierutne... - niesprawiedliwe sądzenie po pozorach. Autor przypomina też legendę o człowieku, który miał złoty mózg, ale wcale nie przyniosło mu to szczęścia, a także o księdzu Marcinie, który dzięki sennym marom przekonuje parafian do uczciwego, prawego życia.
Zbiór jest pewnego rodzaju skarbnicą mądrości i pouczeń. Podanie ich w formie gawęd, rozmów, legend daje czytelnikowi wiele przyjemności. 
Książka do wracania, smakowania, rozmyślań i tęsknoty za podróżami, szczególnie tymi do Prowansji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz