piątek, 16 października 2015

Jadwiga Korczakowska - Bułeczka [recenzja]

Rozkoszna, cieplutka i milutka książeczka. Bardziej dla dziewczynek, choć może to krzywdzące stwierdzenie...
Korczakowska potrafiła stworzyć czarowny świat małego świata, małych społeczności, gdzie ludzie żyją w prosty sposób, poruszają się w nieskomplikowanych relacjach, wszystko to idealnie pasuje do opowieści, którą zaproponowała autorka. 
Mamy oto urocze (niegdyś) dolnośląskie miasto, zwane potocznie Jelenią Górą w czasach, gdy jeszcze kursowały tam tramwaje (jaka szkoda, że już ich nie ma). W uroczych okolicznościach przyrody, we wspaniałym wielkim mieszkaniu z przynależnym mu ogrodem mieszka sobie kilkuletnia kapryśna i niemożebnie rozpieszczona Wandzia, która wciąż przyprawia o ból głowy swoją cierpliwą, acz oschłą opiekunkę (a zarazem gospodynię domową) Małgorzatę.
Życie płynie jej na kolejnych katarkach, marudzeniu, niechęci do jedzenia i ciągłym narzekaniu. Ojciec Wandzi zapracowany w hucie, matka też wciąż nieobecna, bo pracująca z teatrem w Koszalinie. To w jakimś stopniu tłumaczy marudną Wandę. 
Życie całej rodziny zmienia się radykalnie, gdy dołącza do nich daleka krewna, osierocona dziewczynka, Bronia, potocznie zwana Bułeczką.
Ciepła, pyzata, otwarta i wiecznie zadowolona mała kobietka staje się dla Wandzi nie tyle wyzwaniem co obiektem nietłumionej zazdrości. Jak wiele kłopotów i perypetii przysporzy to podłe uczucie, jak wiele konsekwencji przyniesie! 
Na szczęście Korczakowska nie daje czytelnikowi zwątpić w dobre serce i potęgę prawdy i skromności. 
Urocza historia, pouczająca, z morałem, ale przede wszystkim z zachwytem nad Bułeczką, która jest spełnieniem marzeń każdej dziewczynki o przyjaciółce idealnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz