wtorek, 2 czerwca 2015

Lucy Maud Montgomery - Błękitny Zamek [recenzja]

Uwielbiam tę książkę! Trudno, nie mam już piętnastu lat (na szczęście), ale gdy sięgam kolejny raz po Błękitny Zamek, mój poziom ekscytacji jest taki sam jak wtedy, gdy czytałam ją pierwszy razy (czyli wtedy, gdy byłam piętnastoletnim zahukanym stworzeniem w za dużych brązowych sztruksach i długich włosach, które kryły mnie przed światem).
Wtedy odbiór był nieco inny, dziś, patrzę na książkę bardziej sentymentalnie, wtedy, traktowałam Błękitny Zamek jak manifest i... obietnicę: marzenia się spełniają, miej tylko odwagę zmierzyć się z samą sobą!
Skąd takie konstatacje?
Otóż główna bohaterka (w starym wydaniu Joanna Stirling, w nowym Valancy Stirling) ma 29 lat, mieszka z matką i ciotką (sama nie wiem która z nich jest gorsza), wciąż porównywana jest do ładniejszej i bardziej obiecującej kuzynki, sama zaś spisana na straty przez rodzinę, zaczyna wierzyć we wszystkie złe słowa, które wciąż roztacza nad nią koszmarna rodzinka.
Jednym jej ratunkiem jest ucieczka w krainę marzeń, która nazwała Błękitnym Zamkiem, miejscem, gdzie jest wymarzony książę, a życie jest pełne radości i dobrych chwil. 
Tąpnięciem i zwrotem w akcji, będzie dla dziewczyny list, jakie otrzymuje od lekarza. Okazuje się bowiem, że stan jej zdrowia jest fatalny. Informacja ta budzi w Joannie (to znaczy Valancy) odwagę. Postanawia ona być sobą, żyć w zgodzie z własnym sumieniem, odrzuca strach przed rodziną i wtedy się zaczyna...
Nie chcę zdradzać nic więcej, powiem tylko, że każda kolejna strona przynosi zaskoczenie, leje miód na duszę, prowadząc do dość nieoczekiwanego finału.
Lucy Maud Montgomery znakomicie sprawdza się w powieściach pensjonarskich, podnoszących morale, łagodzących obyczaje i poprawiających nastrój. Tutaj, stwierdzam z całą odpowiedzialnością, poszalała w tych kwestiach.
Wracajcie do Błękitnego Zamku, gdy tylko poczujecie się słabe, czy przygnębione. Po lekturze wróci wam życie. Efekt gwarantowany. Efekt uboczny też występuje: popadniecie w romantyzm, marzycielstwo i sentymenty.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz