niedziela, 27 marca 2022

Alex Cotter - Dom na skraju klifu [recenzja]

 

Przekład: Ewa Kleszcz

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2022


Dawno już nie miałam w rękach tak mocnej, gęstej od zdarzeń i emocji książki dla młodzieży. Moc znaczeń, ukrytych (mniej lub bardziej ukrytych) wymiarów, odniesień czy podtekstów jest wyznaczkiem jej mocy.

Osadzona na wybrzeżu, na skraju tytułowego klifu opowieść wprwadza nas w świat 13 letniej Faith, dziewczyny, której bezpieczny, spokojny świat z każdym kolejnym dniem coraz bardziej pogrąża się w mroku i ruinie. Znika jej ojciec, matka pogrąża się w ciężkiej depresji, brat ucieka z domu. Na wątłych barkach dziewczyny opiera się troska o wikt i opierunek, a także pozory - by otoczenie nie dowiedziało się, że jest w tym wszystkim sama, inaczej bowiem w sprawy wmiesza się wujek, ciotka, opieka społeczna i Bóg jeden raczy wiedzieć kto jeszcze.

Ze szczęśliwego życia nastolatki pozostało tylko wspomnienie, nie zaprasza już koleżanek, nie prowadzi bujnego życia towarzyskiego. Martwi się o przyszłość bliskich. Metaforą rozpadu życia rodzinnego jest kruszący się dom, a także rosnąca rozpadlina na klifie, pęknięcie, które grozi tym, że dom spadnie do morza. Młodszy brat Faith, Noah uparcie twierdzi, że w piwnicy starego domostwa zamieszkały duchy, a także, że ich tata zniknął, by odszukać skarb. 

Wiele tu przygód, zagadek, a przede wszystkim wielkiej, heroicznej postawy nastolatki, która ma niezwykłą siłę, taką, które nie powstydziłby się niejeden dorosły. Czasem, niestety, dzieci, zmuszone sytuacją, stają się bardziej dorosłe niż rodzice. Tęsknota za wspólnym śniadaniem, pytaniem o samopoczucie po lekcjach staje się marzeniem największym. Smutne, ale niestety zdarza się. 


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:




niedziela, 20 marca 2022

Alice James, Eddie Reynolds, Darran Stobbart - Młody matematyk. Notatnik [recenzja]

 

Ilustracje: Petra Baan

Przekład: Agata Trzińska-Hildebrandt

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2022


Chcesz zaprojektować krzywą, a może złamać kilka kodów? Chcesz poznać tajniki nawigacji? A może interesujesz się liczbami losowymi?

Jeśli tak, to trafiłeś idealnie!

Jeśli nie, to natychmiast sięgnij po ten notatnik, by zrozumieć, że jednak chcesz!

Świetnie rozpisana, interesująco zilustrowana matematyczna robota, która pomoże młodemu człowiekowi zrozumieć i potrenować matematyczne umiejętności, zaś dorosłemu, który poci się nad pokrętnym tłumaczeniem lub odsyła do wyszukiwarki internetowej, skróci męki, dając kompetencje do trenowania i tłumaczenia prostym i obrazowym językiem (w opraciu o świetnie zilustrowane przykłady), co trudniejszych zagadnień.

Ważna i potrzebna praca, która sprawia, że po pierwsze, przypominam sobie licealne męki przed tablicą szkolną pełną rachunku prawdopodobieństwa, a po drugie, powoduje też, że nieomal zaczynam lubić królową nauk.

Zatem: do lektury!



Za egzamplarz książki dziękuję wydawnictwu:


Sara Ohlsson, Lisen Adbåge - Bułeczka rządzi [recnezja]

 

Przekład: Anna Czernow

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2021


Jestem zachwycona Bułeczką, jej mamą i nade wszystko, babcią: zdystansowaną, uważną, widzącą wnuczkę i jej potrzeby.

Bułeczka to miłośniczka pizzy z bananami, uczennica odpowiednika naszej szkoły podstawowej, a przy tym chwacka dziewczynka, która wychowana jest tylko przez mamę i babcię właśnie.

W opisywanym przeze mnie tomie Bułeczka urządza sobie z mamą dzień zawodów. To cykliczna impreza, która jest ulubionym sportem wyczynowym obu pań. Babcia występuje w roli sędzi (ale jakże stronniczej!!!). W zasadzie, w tym dniu nie wolno oszukiwać, a grać do końca zgodnie z zasadami. Bułeczka i mama wymyślają po trzy konkurencje, które są bardzo dowolne (od zmywania garów po chodzenie tyłem wokół piaskownicy). Ta, która zdobędzie przewagę w większości, wygrywa, a przegrana nie może się obrazić.

Bułeczka długo przygotowywała się do starcia, obserwowała mamę, sama (w ukryciu i tajemnicy) ćwiczyła najtrudniejsze konkurencje. Ma plan na zdobycie mistrzostwa! Czy jej się to uda? Hm... sprawdźcie w tej małej, serdecznej książeczce.

Wielkim jej autetem, poza humorem i traktowanie życia z przymrużeniem oka jest cudna strona graficzna z wesołymi, barwnymi ilustracjami, które znakomicie pasują do strony fabularnej książeczki. Bułeczka rules!


Magdalena Szczepańska - Kocie opowiastki. Cynamon zwany Ancymonem

 

Ilustracje: Kasia Nowowiejska

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2022


Urocza jest szata graficzna tej książki: od liści i kwiatków na drugiej i trzeciej stronie po sylwetki zwierząt, będących bohateramo opowieści. Sympatyczne buźki, rozbrajające zwierzaki, ukwiecone śliczniutkimi łąkowymi roślinami: to znacząco wplywa na odbiór książeczki. Jest po prostu miło, z chęcią przewija się kolejne strony, by zobaczyć jaka kolejna wizualna przyjemność nas czeka.

Jeśli chodzi o treść. Narratorem opowieści jest sam Cynamon, młody kotek, pełen sił, witalności i ciekawości świata. Opowiada o swoich właścicielach, rodzeństwie, mamie, o tym jak mu się żyje z psem, oraz jak wygląda pilnowanie domu przed wprowadzką myszy.

Ponieważ swym życiem zahaczył już o życie pandemiczne, czas w którym można pracować z domu, dlatego też rodzina przenosi się nad Bug do wioski, gdzie czas płynie zupełnie inaczej, a okoliczne zwierzęta są odrobinkę różne od miejskich cwaniaków.

Ważny głos to wspomnienie choroby kotka, Cynamon mimo swej żywotności i optymizmu jest cukrzykiem, nie poddaje się jednak chorobie i cały czas z otwartością i bezkompromisowością zdobywa świat.

Książeczka dla młodszych dzieci, prostym językiem, w krótkich rozdziałach zapoznaje czytelnika z poszczególnymi historyjkami. Pogodne, ciekawe przygody kotka i jego otoczenia to dobry pomysł na wspólne czytanie przed snem.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu:



czwartek, 17 marca 2022

Jane Chapman - Żegnj, niedźwiadku [recnezja]

 

Przekład: Michał Rusinek

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2022


Gdy tylko zaczęłam czytać dzieciom tę książkę, zwolniłam po pierwszym zdaniu, z niepokojem myśląc co będzie dalej: "Niedźwiadek umarł w pewien piątek, gdy słońce tańczyło po trawie...".

Obawiałam się ciężaru tematu jaki ma unieść ta książka, a także reakcji moich dzieci, nawykłych raczej do zgoła weselszych tematów. Niesłusznie.

Dzięki bobrowi i krecikowi wszystko staje się dużo prostsze. Przechodzimy z nimi każdy kolejny etap żałoby i każdy jest potraktowany delikatnie, koniecznie. Autorka pokazuje, że czas   może nie tyle leczy rany, ale powoduje, że wszystko to co trudne i bolesne z czasem staje się bardziej świadome i załagodzone. 

Kolejne kroki, które są ich udziałem dają do myślenia, pokazują, że rozmowy, wzajemne wsparcie, przyjaźń potrafią niemal zdziałać cuda.

To, że bóbr i krecik mieli siebie, mogli wspominać niedźwiadka, odwiedzać miejsca dla niego ważne, a także dbać o te strefy, które były z misiem kojarzone i ściśle z nim związane stało się celem, który można streścić jako dbanie o pamięć. Niedźwiadek póty jest ważny, póki jest w pamięci przyjaciół.

Delikatne, stonowane barwy,  łagodne postaci są uzupełnieniem treści. 

Ważna, potrzebna książka. Zdumiewająca w swej prostocie.


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu



Marta Kisiel - Małe Licho i anioł z kamienia [recenzja]

 

Ilustracje: Paulina Wyrt

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2019


Czuję się wyobcowana ze swoją oceną tej książki. Pośród zachytów i wysokich ocen za empatię, ciepło i takie tam.

Sposób prowadzenia narracji przez Autorkę, to w jaki sposób prowadzi swoich bohaterów i jakie daje im przymioty zupełnie do mnie nie trafiał.

Nie znałam wcześniej bohaterów, nie miałam do czynienia z porzedniczką tego tomu. Powiązania i relacje wydały mi się zbyt odległe, niedostosowane do czytelnika, który nie zaczyna od pierwszego tomu. To jednak zarzut.

Same postaci - czasem zabawne, czasem straszne, zwykle obarczone pewnym niepokojącym pierwiastkiem są ucieleśnieniem marzeń o przygodach z niezwykłym rozwinięciem i zakończeniem. Każda z postaci jest wielowymiarowa: anioł zadaje kłam stereotypom, potrafi się unieść, obrazić i zniknąć. Demon miewa serce na dłoni. 

Bożek, chłopiec mieszkający w niezwykłym domu z niezwykłą rodziną i przyjaciółmi zmuszony jest spędzić ferie u nieznanej ciotki w głębi gęstego lasu. Początkowa niechęć, bardzo szybko zamienia się w wielką radość, spełnienie i czas pełen przygód, czasem wesołych, czasem zaś będących próbą charakteru i niebezpieczną rozgrywką między światami: złym i dobrym.

Korzystając z przywileju osoby, do której nie trafia puszczanie oka do publiki nawiązaniami do dzieł literatury, humoru opartego na sepleniącym dialogowo bohaterze, ośmielam się ucieszyć, że wreszcie skończyłam czytać tę męczącą dla mnie książkę. To może ja już wrócę na karnego jeżyka.

poniedziałek, 14 marca 2022

Camilla Reid, Axel Scheffler - Pola i Piotruś. Plama

 

Przekład: Ewa Borówka

Wydawnictwo Wilga

Warszawa 2022


Jak opowiedzieć dzieciom trudną, wstydliwą historię, tak, by nie urazić, nie zniechęcić, a nauczyć i oswoić milusińskich z tematem?

To proste. Wystarczy sięgnąć po książeczkę o Poli i Piotrusiu, niezawodnej parze przyjaciół, którzy wspólnie poznają świat, uczą się życia i rządzących nim praw.

Tym razem przyjaciele muszą poradzić sobie z problemem mokrej plamy, która ozdobiła dywan w trakcie zabawy. Okazało się, że dziecki tak świetnie się bawiły, że Piotruś nie zdążył, zapomniał nawet o tym, by pójść zrobić siusiu w łazience.

I tutaj zaczyna się najlepsze, bo jeden z kolejnych rysunków to mój absolutny numer jeden - dekadencja w najczystszej postaci. Siedzi oto bowiem Piotruś na nocniku, ubrany w suchą sukienkę w kwiatki Poli, a przed nim i przed czerwonym tronem na którym siedzą zwrócone licem do Piotrusia żaba i prosiak. Boski obrazek, który wspaniale realizuje moją osobistą potrzebę humoru i dystansu w literaturze dziecięcej, a także daje pole do interpretacji i radości dla rodzica. Wspaniałe oko puszczone do dorosłego czytelnika. Bardzo dziękuję.

Jak zwykle uroczo, jak zwykle serdecznie, kolorowo, pięknie autorski duet prowadzi nas przez krótką historyjkę pewnej plamy, która jest tylko epizodem, żadnym ważkim problemem. 

Ride! Ama! Vive!


Za egzemplarz książki dziękuję wydawnictwu