czwartek, 11 marca 2021

A.A. Milne - Śniadanie króla [recenzja]

 

Przekład: Antoni Marianowicz

Ilustracje: Eryk Lipiński

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2012


Jedna z ukochanych książek moich dzieci.

Króciótka, wierszowana, dowcipna, prześmiewcza, zapadająca w pamięć jest uroczą, barwną historią o śniadaniowych perypetiach pewnego króla.

Wesoły, trochę prześmiewczy styl wspaniałego Eryka Lipińskiego znakomicie pasuje do stylu i dowcipu Milnego. Nie bez znaczenia jest absolutnie zjawiskowe tłumaczenie Anotniego Marianowicza, który pilnując rytmu i stylu stworzył niewątpliwą perłę lingwistyczną. Wielki ukłon dla genialnego tłumacza.

Co zrobić gdy król zechce zjeść na śniadanie masło? Czas poruszyć cały królewski dwór, wstrząsnąć nim w posadach i zrobić wszytko, by zaspokoić królewskie apetyty.

Książeczka nie do zapomnienia, wspaniale rytmiczna, cudownie napisana, bosko zilustrowana, na zawsze będzie kojarzyć się ze znakomitym, niepowtarzalnym i raczej już nieobecnym humorem.

Martin Widmark - Biuro detektywistyczne Lassego i Mai. Tajemnica filmu [recenzja]

 

Przekład: Barbara Gawryluk

Ilustracje: Helena Willis

Wydawnictwo Zakamarki

Poznań 2020


Popularna i lubiana ekipa nastoletnich detektywów amatorów powraca.

Tym razem do miasta Valleby zagląda prawdziwa ekipa filmowa. Nie dość, że będą kręcić film to jeszcze, jak niesie wieść, chcą zatrudnić do jednej roli mieszkańca miasteczka. Na casting rusza część męskiej populacji.

W tym samym czasie ktoś włamuje się do niepozornego salonu optycznego. Lasse i Maja znajdują tajemniczy list, zaczynają też podejrzewać, że nocne włamanie ma związek z pojawieniem się w mieście ekipy filmowej. Czy mają rację? 

Co niepokojącego i dziwnego zajdzie w tym czasie wśród mieszkańców Valleby?

Lasse i Maja nie mają sobie równych wśród dziecięcych detektywów. Sprytni, dociekliwi i mocno współpracujący, za kazdym razem starają się odnaleźć sprawców kolejnych występków i nietypowych spraw.

Bardzo dobrze czyta się tę książkę w parze z dzieckiem. Dzięki czcionce jest to (początkowo wyzwaniem), później już przyjemnością.

Moje dziecko nie przepada za kreską Heleny Willis, uważa, że linie są rozedrgane, a postaci nie tak piękne jakby sobie wyobrażała. Mimo to, sama historia jest na tyle interesująca i napisana tak podgodnym, żartobliwym językiem, że warstwa wizualna schodzi na drugi plan.

Daniel Napp - Pan Brumm utknął na dobre [recenzja]

 

Przekład: Elżbieta Zarych

Wydawnictwo Bona

Kraków 2011


"Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie..." to skojarzenie z Tuwimowym wierszem jest jaby nieodwołane.

Okazuje się, że duży, gapowaty miś, Pan Brumm co chwilę (dosłownie) wrzuca sobie na głowę kolejne nieszczęście. Próbując sięgnąc po słoik z miodem zrzuca słoik z Kaszalotem, swoją złota rybką. Chcąc uwolnić się od rybki wpada w coraz to nowe kłopoty, które prowadzą do coraz to nowych zabawnych sytuacji.

Jak skończą się slapsticowe przygody Pana Brumma?

Czy uda mu się wreszcie osiągnąc cel jakim jest słoik życiodajnego miodku? Spokojnie, powoli. Każda kolejna strona odkryje przez Wami koleje losów niezdarnego, ale uroczego misia, który obudzi sympatię każdego Czytelnika.

Narastające problemy, powtarzane raz po raz jak w tuwimowej "Rzepce" nakręcają dobry humor i eskalują dowcip całości.

Przyjemna, zabawna opowiastka dla młodszych dzieci.

Anna Sobich-Kamińska - Tajemnice oceanu [recenzja]

 

Ilustracje: Monika Filipina

Wydawnictwo Zielona Sowa

Warszawa 2017


Cudownie zilustrowana morska opowieść o wielkich i małych tajemnicach przepastnych morskich głębin.

Wesołe i radosne postaci, wśród których małych żółwik rozpoznaje ośmieronicę, Panią Najeżkę, wieloryby, plankton i wiele innych. 

Wspólnie z nim sprawdzamy stan uzębienia rekina, powody najeżania się Pani Najeżki, a także sposoby ukwiałów na strach przed innymi mieszkańcami wielkich wód.

Żółwik kluczy między meduzami, uważając na poparzenia, rozgląda się ciekawie za krabami, patrzy na wyścig Pani Żaglicy i natrafia na wspaniałą ławicę srebrzystych sardynek.

Ciepłe, pastelowe kolory, cudne kształty małych i wielkich mieszkańców oceanu, a także dowcipny i łatwy przekaz ilustracyjno - językowy zjednają sobie niejednego małego Czytelnika.

Niewymagający, lekki, serdeczny i ciepły ton w sam raz dla rozpoczynających przygodę z rozumieniem świata Czytelników.

Astrid Lindgren - Czy znasz Pippi Pończoszankę? [recenzja]

 

Przekład: Anna Węgleńska

Ilustracje: Ingrid Nyman

Wydawnictwo Zakamarki

Poznań 2017


Wspaniałe wprowadzenie w historię Pippi.

Króciutki, zabawne, treściwe, w sam raz na pierwsze spotkanie z Pończoszanką.

Najpierw poznajemy Annikę i Tommy'ego, później zaś pojawia się sama Pippi. Dzieci dowiadują się jak szalone i wyzwolone życie prowadzi mała rewolucjonistka, później wspólnie bierzemy udział w jej urodzinach.

Wesołe, radosne, pełne psot i beztroski przygody, pogoda ducha bohaterki, a także pełne przeciwieństw zestawienie jej poglądów na świat i życie z tym reprezentowanym przez ułożonych Annikę i Tommy'iego są barwne i serdeczne.

Zawadiacka kreska Ingrid Nyman, barwne i zabawne rysunki uzupełniają tę ekspresową i skondensowaną w radości lekturę.

Świetna książka dla małych niecierpliwych Czytelników.

poniedziałek, 19 października 2020

Jerzy Broszkiewicz - Wielka, większa i największa [recenzja]

 

Ilustracje: Gabriel Rechowicz

Wydawnictwo: Dwie Siostry

Warszawa 2011

W tej książce jest wszystko czego można wymagać od wciągającej lektury dla dzieci: przygoda, magia, przyjaźń, a nawet futuryzm.

Groszek i Ika dwójka sąsiadów w podobnym wieku przeżywa trzy nieprawdopodobne przygody. W świat niebezpiecznych, ale i intrygujących doznań zabiera ich Kapitan, czyli stary pokracznym samochód, stojący na podwórku ich kamienicy.

Każda kolejna wyprawa z Kapitanem jest większa, poważniejsza i obarczona większym ryzykiem. Dzieciaki bawią się przednio, a przy tym, w książce niepozbawionej elementu dydaktycznego, uczą się właściwych zachowań i kultury w ogóle.

Zaczynają swoje zadanie szukając zaginionego trzylatka, później ratują samolot, by w następnej przygodzie ruszyć w kosmos.

Dużo się dzieje, jednak to działanie nie jest w żaden sposób szalone, porywcze, pełne znanego nam ze współczesnego świata tempa. Tutaj rzecz dzieje się dość przeciągle, spokojnie, a dodatkowym spowalniaczem jest język, dość leciwy w formie. Przeciągły, z trącącym myszką słownictwem, jest swego rodzaju ciekawostką dla czytelnika, jednak w pewnym momentach wymaga wyjaśnień. 

Bo to, co było normalne i aktualne w latach 60. dziś może wydawać się niezrozumiałe i dziwne. Stąd potrzeba objaśnień.

Ta językowa niedogodność może być dobry ćwiczeniem dla chętnych, którzy chcą poznać tamte czasy i obyczaje. Inni będą kręcić głowami i pomstować nad zaśniedziałością stwierdzeń, jednak i tak będę obstawać przy swoim - język powieści ma niewątpliwy urok i sznyt.

Dla dzieci będzie mieć walor poznawczy. Dla dorosłych będzie dobrym sposobem na wytchnienie, oderwanie się od rzeczywistości. 




sobota, 17 października 2020

Mary Norton - Gałka od łóżka [recenzja]

 

Przekład: Irena Tuwim

Ilustracje: Jan Marcin Szancer

Wydawnictwo: Dwie Siostry

Warszawa 2007

Chyba każde dziecko marzyło o tym, by mieć magiczny przedmiot, który wygląda całkiem zwyczajnie, ale dzięki zaklęciu staje się przepustką do innego, wspaniałego świata.

Mary Norton marzyła o tym samym, bo tę wielką rolę powierzyła zwykłej, pospolitej gałce od metalowego łóżka. 

Trójka dzieci ląduje na brytyjskiej wsi, gdzie ma spędzić wakacje z dala od Londynu i mamy, która na codzień musi pracować i nie ma z kim zostawić dzieci. Dwóch chłopców: Paweł i Karol i jedna dziewczynka, Kasia, odwiedzają swoją samotną ciotkę, która przez długie tygodnie wakacji ma być ich opiekunką i wsparciem.

Dzieciaki bardzo szybko znajdują sobie zajęcie, nie potrafią się nudzić. Szybko też nawiązują kontakt z sąsiadką, wiejką nauczycielką, panną Price, która okazuje się być czarownicą. Dzieci odkrywają to przypadkiem i skrzętnie wykorzystują. Nowa znajomość owocuje pokazem czarów, które roztoczą przed uroczą gromadką wizję wielokrotnych przygód.

Panna Price zgadza się zaczarować gałkę od łóżka najmłodszego chłopca. Gdy ten pokręci Ci może przenieść się (wraz z łóżkiem) w dowolne miejsce w czasie i przestrzeni - może po prostu polecieć do Londynu lub też wrócić do przeszłości.

Dzieci mają wiele pomysłów na wykorzystanie niezwykłych mocy łóżka. Od tej pory towarzyszą im niezwykłe przyogdy i wielkie wydarzenia, które zmienią nie tylko ich życie, ale wszystkich zaangażowanych w tajemnicę, także panny Price.

Ta opowieść to uczta dla wyobraźni, ale też dla kultury osobistej czytelnika i słuchacza: staroświecki styl, piękny język tłumaczenia (niezrównana Irena Tuwim) są pewną odskocznią od współczesnej językowej pustyni.

Wesołe, czasem łobuzerskie dzieciaki, muszą odrywać świat poprzez własne doświadczenia - dorośli nie mają dla nich czasu, więc każda pomyłka i sparzenie się działa mobilizująco, i, przede wszystkim, wychowawczo. Moce gałki sprawiają, że dzieciaki muszą też poprzypominać sobie zakres wiedzy z historiii geografii - wszakże każda kolejna podróż zmusza je do ruszenia głową i odnalezienia się w nowych warunkach. Czasem od ich decyzji zależą bowiem losy innych ludzi.

Magiczne, bajkowe ilustracje Szancera tylko podkreślają wyjątkowość tej książki, nadając jej wyjątkowego kolorytu, a także podkrecają wyobraźnię czytelnika. Gdy postaci nabierają kształtów zaproponowanych przez prześwietnego rysownika, cały świat przedstawiony robi się nagle bardzo spójny i klarowny.

Urzekająca, niezwykle pobudzająca fantazję powieść jest idealnym materiałem do wracania, snucia ciągów dalszych i rozmów z dziećmi o tym, co by było, gdyby człowiek miał możliwość wracania do przeszłości.

Tyle możliwości daje lektura. Wspaniała książka.