wtorek, 17 września 2024

Dorota Gellner - Sanatorium [recenzja]

 

Ilustracje: Adam Pękalski

Wydawnictwo Bajka

Warszawa 2015


Uwielbiam tę książkę. Zarówno za humor, grubą kreskę, jaką pisane są poszczególne charaktery, klimat uzdrowiska, jaki utworzyła Autorka, a także za ilustracje świetnie wpasowujące się w wariacki, niekrzesany i nieujarzmiony świat seniorskich losów sanatoryjnych.

Borowina, werandowanie, baseny i wanny, wieczorki zapoznawcze i pożegnalne, tańce, gimnastyki, rowerki, oświadczyny i flirty towarzyskie - oto esencja sanatoryjnego grafika.

Panie się stroją, panowie prężą, wszyscy mają czas na rozmowy i poznawanie siebie (a raczej tej wersji siebie, która ma być najkorzystniejsza dla otoczenia). Humor, dowcip, dystans i znakomity zmysł obserwacyjny, który urzeka od pierwszego utworu (czyli "Wtorek i zapoznawczy wieczorek"), aż po ten ostatni, gdy po tygodniowym turnusie żegnamy się z naszymi bohaterami.

Żart, zawsze smaczny, choć czasem dotkliwy, cała galeria zróżnicowanych, ale zawsze dobrze widocznych charakterów, a także nastrój sanatoryjnych scenerii dobrze wpływają na czytelnika.

Mam jednak jedną wątpliwość: czy młody słuchacz lub czytelnik tego świetnego dzieła zrozumie i złapie choć ułamek dowcipu Autorki dotyczącego humoru sanatoryjnego? Podejrzewam, że najlepszymi u najwdzięczniejszymi odbiorcami tej pysznej historii będą jednak dorośli czytelnicy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz