czwartek, 16 grudnia 2021

Guus Kuijer - Książka wszystkich rzeczy [recenzja]

 

Przekład: Jadwiga Jędryas

Wydawnictwo Dwie Siostry

Warszawa 2012


Ta historia jest ważna i potrzebna. Pokazuje fanatyczną wiarę opatrznie rozumianą i wyolbrzymioną. Oto bowiem katolicki mąż i ojciec systematycznie tłucze żonę. Według niego, zgodnie z religinymi nakazami. Na wszystko patrzy dorastająca córka i całkiem jeszcze mały syn.

To on, Thomas jest głównym boahterem tej książki. Dzięki swej wrażliwości i ciekawości świata widzi więcej niż inni. Ma też więcej odwagi i uważności. Osobiście przeszkadza mi jego widzenie aniołów i Jezusa, zbyt wiele tu religinych nawiązań, które w pewnym stopniu porządkują lekturę w nurcie katolickim, jednak ze względu na ciężar historii, pokazanie problemu, warto ją przeczytać.

Gdy sąsiadka, uważana przez resztę dzieciaków z ulicy za czarownicę, pyta chłopca kim chciaby być gdy dorośnie, ten bez wahania odpowiada, że szczęśliwym człowkiem. Chce tylko tyle i aż tyle. 

Początkowo czuje się zagubiony i samotny. Jednak okazuje się, że rodzinna tragedia to nie anonimowa sprawa. Sąsiedzi słyszą. Niektórzy zaczynają reagować. Oprawca traci poczucie pewności, że jest po stronie prawa. Boskiego. Do głosu dochodzą, co znamienne, kobiety, które postanawiają pokazać, że nie godzą się na bestialstwo w żadne imię, nawet religii.

Im dłużej myślę o tej książce, tym bardziej przeszkadza mi jej religijny wymiar. Jest to wygodny kostium, który tłumaczy i uzasadnia pewne kroki bohaterów, ale dla mnie jest zbyt usilny, ewangelizacyjny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz