wtorek, 10 lipca 2018

Susan Maupin Schmid - 100 sukienek. Jeśli duch istnieje [recenzja]

Przekład: Magdalena Wasilewska
Wydawnictwo Dwukropek
Warszawa 2018

Hmmm...
Pomysł znakomity i bardzo interesujący (szczególnie dla dziewczynek, niekoniecznie małych). Mamy oto garderoby (kilka) wspaniałej księżniczki Mariposy, która staje przed ważnym wyzwaniem, musi znaleźć męża i żyć długo i szczęśliwie, władając królestwem Eliory.
Okazuje się, że jedna z garderób jest stara i zapomniana, pełna przepięknych sukni, których jest aż sto. 
Pewnego dnia, przez sprzyjający splot okoliczności młodsza królewska prasowaczka, zwana Słodką Buźką, trafia do garderoby i przymierza jedną z sukienek. Natychmiast staje się kimś innym, nie jest rozpoznawana przez służbę, a noszenie tych zapomnianych sukienek staje się okazją do uratowania królestwa i księżniczki.
Okazuje się, że źli ludzie spróbują wykorzystać Mariposę i przejąć wspaniałe królestwo.
Dzięki zaangażowaniu Słodkiej Buźki i jej przyjaciół sprawa przejęcia włości nie będzie już taka prosta. Swój czynny udział w ratowaniu starego świata mają też sukienki, które raz po raz przydają się prasowaczce w kolejnych misjach.
Opowieść o ubogiej sierotce, która ciężko pracując utrzymuje się w zamku jest dobrą lekcją dla rozkapryszonych domowych księżniczek, które sięgną po książkę: obowiązki, praca, zadania, ale też przyjaźń i marzenia charakteryzują główną bohaterkę, Słodką Buźkę.
Okazuje się, że do sukcesu potrzeba serdecznych, oddanych przyjaciół, dobrego serca i silnej woli.
Morał jak najbardziej czytelny.
Minusem książki jest moim zdaniem niewykorzystany potencjał historii samych sukienek i ich magicznych właściwości. Plus za to, że każda sukienka rzucona w kąt szarzeje, gniecie się i traci wartości magiczne. Może wpłynie to na ewentualne bałaganiarstwo i brak poszanowania dóbr materialnych u czytelniczek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz