wtorek, 10 lipca 2018

Jarosław Mikołajewski - Kot w worku [recenzja]

Ilustracje: Marcin Bruchnalski
Wydawnictwo Media Rodzina
Poznań 2016

Wszystko co wychodzi spod pióra Jarosława Mikołajewskiego jest wartościowe, godne uwagi i potrzebne, bez względu na to czy pisze reportaż, esej, poezję, a nawet książkę dla dzieci.
Kot w worku to kolejna odsłona sześciu koleżanek z sześciu różnych krajów. Łączy je wzajemna sympatia, ale przede wszystkim postać kota Cagliostro, który co jakiś czas stawia przed nimi detektywistyczne zadania związane z podróżami, poznawaniem lokalnych historii i nowych krajów.
Tym razem dziewczynki wpadają w popłoch. Ich przyjaciel i zleceniodawca, rudy szalony kot Cagliostro wpada w tarapaty. Wszystkie otrzymują internetową wiadomość, czy raczej krzyk rozpaczy, pochodzący od rzeczonego kota.
Okazuje się, że najprawdopodobniej padł on ofiarą porwania!
Dziewczynki zdane są same na siebie. Muszą zlokalizować kota i jak najszybciej go odbić!
Trafiają na południe Włoch do malowniczej, acz niebezpiecznej Katanii, gdzie grasuje koci porywacz, ale także ma swoją siedzibę niebezpieczna i bezwzględna mafia.
Sprytem i przebiegłością, a nade wszystko współpracą dziewczynki wpadają na trop.
Przy okazji poznają tajemnice czynnego i wciąż niebezpiecznego wulkanu Etna, a także nawiązują bardzo interesującą znajomość z pewnym serdecznym profesorem.
Przygody, przyjaźń i lokalne opowieści, oto sedno całej książki, a przy tym jej największa wartość - moc i siła współpracy, zaufania, oto co przyniesie sukces i co jest ważną częścią dziecięcego świata.
Do tego dochodzi wspomniany już talent Jarosława Mikołajewskiego, który ze swadą, talentem i wyczuciem wprowadza młodego czytelnika w świat tajemnic, przygód, ale też historii.
Znakomita propozycja, nie tylko na wakacyjne czytanie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz