poniedziałek, 4 czerwca 2018

Zofia Stanecka, Marianna Oklejak - Basia i kolega z Haiti [recenzja]

Wydawnictwo Egmont
Warszawa 2011

Basia doczekała się animacji i kinowej premiery. 
I dobrze.
Książeczki dotykające codzienności przedszkolaków w łatwy i barwny sposób pokazują istotę spraw ważkich dla dzieci, a także pomagają im oswoić się ze światem.
Basia jest swoistym ułatwieniem życia dla rodziców, dla dzieci zaś lekcją wrażliwości, tolerancji, wiedzy z zakresu współżycia z ludźmi, tymi bliższymi i dalszymi.
Historyjki o Basi dotykają na przykład takich ważnych sytuacji jak wizyta u dentysty, alergia, podróż, opiekunka, odwiedziny w muzeum, narodziny rodzeństwa. Historyjek jest naprawdę dużo.
Książeczka o koledze z Haiti zwraca uwagę na inność i odrębność dzieci. Pokazuje, że bez względu na kolor skóry, pochodzenie, język wszystkie dzieci są równe.
Do grupy przedszkolnej pięcioletniej Basi trafia Titi, skromny, małomówny i wycofany chłopiec, który trzyma się na uboczu i nie zawiera znajomości.
Dzieci czasem się z niego śmieją, czasem zaczepiają, nikt jednak nie ma odwagi na pogłębienie relacji.
Dopiero Amelka, wrażliwa i dość wyzwolona koleżanka Basi nawiązuje z chłopcem nić porozumienia.
To skłania Basię do zawarcia znajomości z Titim, a co za tym idzie poznanie jego trudnej i smutnej historii.
Łagodne, delikatne przejście przez trudne losy chłopca, przybliżenie złożoności i różnorodności świata są wielkim atutem książeczki.
Historyjka rodzi pytania, ciekawi i intryguje.
Dziecko wychodzi z roli biernego słuchacza, domagając się opowieści o Haiti, imigrantach i uchodźcach. I dobrze.
Pouczająca, mądra seria dla dzieci, które pytają, chcą poznawać świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz