czwartek, 5 kwietnia 2018

Małgorzata Musierowicz - Ciotka Zgryzotka [recenzja]

A jednak spadek formy.
Rozumiem, że rynek czytelniczy naciska, grupa wiernych fanów (w tym ja) domaga się kolejnych perypetii Borejkowych powinowatych, ale czegoś tu brak.
Formuła się nie wyczerpała, wydaje mi się, że zmiana dekoracji wpływa niekorzystnie na kolejne tomy Jeżycjady. 
Świat tak bardzo przyspieszył i skręcił w niepokojącym kierunku, że czytanie o uduchowionych, prawych nastolatkach jest jak snucie baśni o żelaznym wilku - nie na miejscu, nie na serio.
Małgorzata Musierowicz wysiadła na stacji: etyka, rozwaga, szacunek, mądrość, zaś pociąg pojechał dalej w teraźniejszość, gdzie słowa te niewiele znaczą, a jeśli już ktoś się uprze, by je sprawdzić, sięgnie nie do słownika, a prędzej do własnego smartfona.
W zasadzie ja wolę wysiąść na stacji pani Musierowicz, tylko czemu nie potrafię z tak wielkim jak wcześniej (jakieś 4-5 tomów wcześniej) zaangażowaniem przeżyć przygody kolejnego pokolenia Jeżycjadowych dzieci?
Ciotka Zgryzotka to Ida, która z zapałem i metodycznie realizuje kolejne swoje pomysły, włączając w nie całą niemal rodzinę. Przez jakiś czas towarzyszy jej Nora Górska, córka Patrycji Pulpecji i Baltony, która wkroczyła w nastoletnie rozterki i przeżywa pierwszą miłość.
Przy okazji obserwujemy poczynania synów Gabrysi i Idy, wspominana jest też Natalia.
Rodzina się rozrasta, coraz więcej zmian i nowości.
Czytam Zgryzotkę z przyzwyczajenia i sympatii do autorki. Nie jest to jednak najlepszy tom z serii.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz